Typowy Atypowy - chamski jak autystyk

Typowy Atypowy - chamski jak autystyk

Tym clicbaitowym tytułem chciałem pogadać o tym z czym dla wielu kojarzy się atypowy. Te maniery są dla jednych zabawne a dla drugich smutne. Zawodowo nigdy nie spotkałem się z tego powodu z problemami, w życiu prywatnym sprawiłem przez to moim bliskim przykrość.

Cieszę się z diagnozy i powiedzenia głośno że jestem w spektrum. Ludzie teraz coraz mniej traktują mnie w tych aspektach jako chama a bardzie jako "typowego atypowego" ale po kolei.

Dotyk – kochany i znienawidzony

Tak jak umysł atypowego jest zero-jedynkowy tak jego bodźce też... Nie ma jednolitej zasady które działają w jaki sposób, ale wiadomo że odbiegają od standardu lub "przeciętności".

  • Ja uwielbiam ciężar. Im buty cięższe i ciaśniejsze tym lepiej - przez całe liceum i część studiów chodziłem w glanach 20-dziurkowowych. To prawdziwe monstrum które wiązałem z 10 minut. Kurtka? najlepiej skórzana z bardzo ciężkiej skóry.
  • Przez cały rok śpię pod ciężkimi kołdrami i marzy mi się taka obciążeniowa.
  • Temperatura? mogłem w powyższym zestawie tuptać w środku lata po mieście i bym nie narzekał. Trzeba pójść do sklepu na rogu zimą? kapcie będą OK.
  • Każ mi chodzić w czymś luźnym, co wisi to będę cierpiał i najpewniej to zniszczę bawiąc się tym.
  • Smaki? Im ostrzejsze, bardziej polane sosem lub słodkie tym lepiej. Nie lubię "płaskich" smaków.

 

Powiecie że przesadzam widząc w tym spektrum i pewnie częściowo macie racje, zastanówcie się jednak sami nad sobą - jakie skrajne bodźce lubicie lub nienawidzicie? Dużo ich? My ich raczej mamy dużo.

Jak na wyciągnięcie dłoni

Uwielbiam ścisk ale paradoksalnie nienawidzę podawać ręki. Co zabawne to nie jest nawet tak że "czuję dyskomfort". W mojej głowie mam ubzdurane że nie ma to sensu i jest "nieefektywne" - skoro przy rodzinnym stole siedzi 10 osób to po co mam do każdego podchodzić z ręką? Przecież mnie znają!

Biznesowo, klientowi podam rękę. Wiem że tam muszę i jest to element mojej "pracy", cała reszta tego nie uświadczy - rodzina, znajomi, ludzie z pracy etc. I to sprawia mojej żonie dużo przykrości.

Bywały sytuacje że przypadkowo lub celowo spotykaliśmy się z kimś z jej rodziny - nie podawałem im ręki ew. robiłem to siedząc - było to nietaktowne i uznawane za brak szacunku. Nawet przez sekundę mi nie przechodziło by podać dłoń - bo nie rozumiem tego zwyczaju,

Gdy wchodzę do grupy ludzi to po prostu zamacham i głosowo oznajmię pojawienie się mojej persony. Jak wychodzę? pożegnam się po cichu z organizatorem i wyjdę bocznym wyjściem. Pozwoli mi to na uniknięcie uścisków i podawanie dłoni.

Patrz jak do mnie mówisz

To jest ciekawy aspekt, bo nikt nigdy nie robił mi z tego powodu awantur. Atypowi mają dziwne podejście do tematu konfrontacji. Jeszcze tego nie rozgryzłem wiec skupię się na co wiem atypowi nie lubią patrzyć w oczy rozmówcy.

I to nie chodzi o takie unikanie wzroku jak w filmach gdzie chcą pokazać stereotypową osobę w spektrum więc głowa osoby jest odkręcona od rozmówcy o 180 stopni jak mówi - to jest znacznie delikatniejsze, nasze oczy po prostu podczas rozmowy "szaleją".

Gdy sami wypowiadamy kwestie to szybko przechodzimy w tryb "focus" (o tym kiedy indziej) i są one w chmurach, poniekąd bezpośrednio w mózgu szukając skrawków informacji niż na zewnątrz skierowane do świata rzeczywistego.

Gdy ktoś do nas mówi, to znając zasady grzecznościowe staramy się co kilka sekund spojrzeć na rozmówcę ale nasz wzrok nie będzie na nim utrzymywany przez czas dłuższy niż sekunda.

Oglądaliście władcę pierścieni? czujemy się trochę jak Frodo gdy patrzy na nas oko Saurona. Widzimy to oko, czasem na nie spojrzymy dla bezpieczeństwa ale wypala w nas dziurę.

Jest to bardzo delikatne, wiele osób tego nie dostrzega. Żona jak chce mi zrobić na złość w żartach to mówi "Patrz mi w oczy" bo wie jak bardzo jest to dla mnie niemożliwe.

Łamanie dźwiękiem

Wiele osób uważa że jestem ekstrawertyczny i uważa że pewnie dobrze się bawię na imprezach. Przychodzi czas imprezy a ja jestem najgorszym nerdem nudziarzem w kącie sali, siedzącym w telefonie i jako pierwszy ją opuszczam. Skąd taka różnica?

Odpowiedzią jest dźwięk. I objawia się to na dwa sposoby

  • Zbyt dużo źródeł dźwięku - Im więcej osób rozmawia jednocześnie w pokoju, i w różnych wątkach tym gorzej mój mózg pracuje. 6 osób rozmawiających o 3 tematach to dla mnie już za dużo. 10 osób rozmawiających wspólnie o jednym temacie też jest już ciężkie. Ktoś techniczny pewnie zrobiłby tu fajne nawiązanie do procesorów w komputerze które są mniej lub bardziej wielowątkowe. Kuchenne pogaduszki w korpo są fajne dopóki nie zejdzie się do niej za dużo ludzi. Wtedy w pewnym momencie tracę kontrolę nad swoim mózgiem i nie jestem już w stanie wydusić z siebie zdania. Przestałem przestrzegać savoir-vivre bo już za dużo godzin straciłem stojąc jak posąg. Po prostu wychodzę z sali i wracam do pracy lub dłubie w telefonie.
  • Zbyt niespodziewane dźwięki - im bardziej jestem skupiony, tym bardziej niepohamowany efekt wywołuje u mnie gwałtowny dźwięk. Wiem że to brzmi jak żart, ale gdy jestem skupiony na graniu albo wypełnianiu tabelek w excel, to nagły upadek i pęknięcie kubka potrafi wprawić mnie w 2 sekundowy szok gdy tracę kontrolę nad swoim ciałem. Walczę z tym strasznie ale przegrywam tą walkę. Z wiekiem mam wrażenie że ten problem mi się nasila.

 

Ogółem bardzo ciężko radzimy sobie z krzykiem. Przemoc psychiczna lub mobbowanie atypowego jest "proste" wystarczy mówić do niego podniesionym tonem. Szybko zmienią pracę lub spalą wszelkie mosty które was łącza.

Cześć jestem Chandler

Kojarzycie Chandlera z serialu "Friends", gdy był w sytuacji stresowej lub niekomfortowej to stawał się błaznem i zamieniał wszystko w żart. Nie wiem na ile to atypowa cecha, bo to zjawisko istnieje w całej linii męskiej mojej rodziny. Obracanie wszystkiego w żart, połączone z bezpośredniością, brakiem dystansu i konwenansów społecznych potrafi zamienić nas w oczach niektórych w chamów, prostaków lub cwaniaków. W odróżnieniu od niektórych członków rodziny, staram się pamiętać by trzymać język na kłódkę i po prostu się nie odzywać. Czasem poczuje się za pewnie albo źle ocenie moich odbiorców i wychodzi problem. Rozmowie mogą się przysłuchiwać inni którzy mnie nie znają i inaczej odbiorą mój ton.

I to jest mój ciężar i ból z którym walczę przynajmniej od 15 lat i nie wiem jak go rozwiązać. Z powodu mojego manieryzmu i gadki jestem odbierany przez postronnych za cwaniaka. Na studiach nie raz wykładowca wygarnął mi że jestem cwaniakiem, oportunistą a powinienem się wziąć za naukę. Po rozmowach w social media czy na żywo widzę też że wielu wciąż nadaje mi taką łatkę.

Typowe gry dla nietypowych

I tu pojawia się HR-owy problem - wiele gier integracyjnych w firmie np. na wyjazdach, które mają za zadanie socjalizować i łączyć ludzi w firmie po prostu u atypowych nie zadziała. Gry:

  • opierają się na kontakcie fizycznym który jest u nas zarezerwowany tylko na bardzo bliskie osoby
  • rywalizacji - która często tak jak kłamstwo jest po prostu przez nas nienawidzona jako konstrukt społęczny oraz,
  • hałasie który wyłącza nas całkowicie z życia.

 

Z integracjami miałem raczej złe przeżycia więc dużo nie poradzę. Najbardziej ceniłem sobie po prostu integracje w moim małym firmowym zespole który liczył nie więcej niż 10 osób gdy mogliśmy wspólnie pograć w planszówki.


Każdy z tych „chamskich” zachowań to nie intencjonalna nieuprzejmość, tylko sposób radzenia sobie ze światem. Nie jestem jedynym, który tak ma. Ale jestem jednym z niewielu, którzy o tym mówią.

Jeśli jesteś atypowy lub znasz kogoś w spektrum – daj znać, jak to wygląda z Twojej perspektywy. Może razem znajdziemy sposób, by świat mniej nas „bolał”. 💙💡

Powrót do blogu

Zostaw komentarz